Kojarzą mi się z dzieciństwem i wakacjami. W mnie w mieście na rynku w kamienicy były najlepsze z najlepszym dżemem. Myśląc o gofrach przypomina mi się moja babcia i wakacje jak byłam mała. Proste i zwyczajne rzeczy są zawsze najlepsze, nie ma co kombinować, dlatego dzisiaj przepis na najzwyczaniejsze na świecie gofry, idealne na leniwe weekendowy śniadanie z rodziną czy znajomymi. Sezonowe owoce, dobry dżem i bita śmietana, nie trzeba nic więcej!
Gofry składniki:
- 2 jajka
- 1 i 1/3 szklanki mąki
- łyżka cukru
- 1/2 szklanki (około 2 łyżek) roztopionego masła
- 1 i 3/4 szklanki mleka
Instrukcja wykonania:
Białka oddzielamy od żółtek. Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy cukier, roztopione masło, żółtka i mleko, całość ubijamy mikserem. Następnie ubijamy białka na sztywną pianę i ostrożnie łyżką dodajemy do masy, delikatnie mieszając szpatułką (nie mikserem!) Gofrownicę najlepiej jest trochę posmarować masłem aby gofry nam nie przywarły, chociaż to też tak naprawdę zależy od gofrownicy, bo moja nowa nie przypala ani trochę gofrów, ale ta stara już tak. Ciasto nakładamy na dobrze nagrzaną gofrownicę i pieczemy około 5 – 7 minut, trzeba samemu sprawdzić kiedy gofry będą dobre, bo zależy to od poziomu nagrzania gofrownicy, ale u mnie mniej więcej tyle czasu zajęło. Gofry muszą być złoto rumiane, ja swoje podałam z owocami, ale smakują równie dobrze same.
Gofry mogę jeść naprzemiennie z puszystymi naleśnikami amerykańskimi. Jeżeli jednak lubicie śniadania na słono to polecam idealna jajecznicę według przepisu Gordona Ramsaya.